Burza po słowach Angeli Merkel
Więcej postów

Gigant planuje zwolnienia grupowe. 800 osób straci pracę

Mieszkaniówka dla Służby Więziennej przyjęta przez rząd. Nie obchodzi ich opieka zdrowotna

Polska First? Dlaczego ignorujemy korzyści płynące z dialogu z Białorusią?

Milionom Polaków grozi kilka tysięcy kary, jeśli tego nie zrobią. Kończy się termin na dopełnienie tego bardzo ważnego obowiązku

Reforma WIBOR. „Wrzutka” i ryzyko na biliony złotych. Prawnicy alarmują

Starcie Nawrockiego z rządem Tuska. Pałac szykuje ofensywę

Afera korupcyjna w Ukrainie. Unia Europejska oczekuje „poważnych działań”

Były prezes TK ostrzega przed prezydentem. „Kolejny krok w przejmowaniu władzy”




Była kanclerz Niemiec Angela Merkel w wywiadzie dla węgierskiego portalu Partizan nie powiedziała, tak jak relacjonowały to polskie, niemieckie i międzynarodowe media, że to Polska i państwa bałtyckie odpowiadają za doprowadzenie do rosyjskiej agresji na Ukrainę. Problem polega na tym, że to, czego Angela Merkel nie powiedziała wprost, z jej słów wprost wynika.
Była kanclerz, wspominając, że chciała stworzyć nowy format rozmów z Rosją, nie twierdzi, że w ramach takiego formatu chciała prowadzić bardziej zdecydowany i asertywny dialog z Moskwą. W istocie chodziło bowiem o co innego. O to, żeby tym razem już całą Unię Europejską przymusić do prowadzenia polityki appeasmentu [łagodzenia] wobec Rosji.
Niestety wypowiedzi Angeli Merkel nie mogą dziwić. Gdy kilka miesięcy temu na polskim rynku księgarskim ukazały się wspomnienia byłej kanclerz zatytułowane „Wolność”, w prowadzonym przeze mnie wspólnie ze Zbigniewem Parafianowiczem w Onecie podcaście „Raport Międzynarodowy” złośliwie stwierdziliśmy, że to doskonały tytuł, ale brakuje w nim dwóch słów.
Wspomnienia Angeli Merkel powinny otóż nosić tytuł „Wolność od refleksji”. W całej swojej książce była kanclerz nie pokazuje bowiem cienia refleksji nad prowadzoną pod jej rządami niemiecką polityką zagraniczną, której istotą była kolaboracja z putinowską Rosją.
Jej przejawami były, dodajmy, nie tylko budowa Nord Stream 1 i Nord Stream 2, ale również sprzeciw wobec choćby tylko obietnicy poszerzania NATO o Gruzję i Ukrainę, czy też ostentacyjne ignorowanie podstawowych, a zagrożonych przez Rosję, interesów bezpieczeństwa państw wschodniej flanki NATO.
Źródło:onet.pl